Dlaczego ciągle płaczę, choć nie ma powodu? O ukrytym napięciu i niewidocznym bólu

Dlaczego ciągle płaczę, choć nie ma powodu? O ukrytym napięciu i niewidocznym bólu

Czy zdarzyło Ci się kiedyś płakać bez wyraźnej przyczyny? Siedzisz sobie spokojnie, może nawet w całkiem niezłym humorze, i nagle – łzy. Jak skąd. Bez ostrzeżenia. Bez dramatu w tle. Bez żadnego oczywistego triggera. I wtedy zaczynasz się zastanawiać: czy to normalne? Czy coś jest ze mną nie tak? A może to hormony? Albo jestem po prostu przewrażliwiona?

Jeśli szukasz w Google „dlaczego płaczę bez powodu”, prawdopodobnie natkniesz się na dziesiątki artykułów mówiących o depresji, lękach, stresie. I owszem, to wszystko może być prawdą. Ale co, jeśli powiem Ci, że czasem płaczesz nie dlatego, że jesteś chora psychicznie, ale dlatego, że Twoje ciało desperacko próbuje coś Ci powiedzieć? Co jeśli te łzy to nie objaw słabości, ale sygnał alarmowy systemu, który został zbyt długo ignorowany?

Czym jest płacz z perspektywy psychologa – kiedy ciało mówi, a my nie słuchamy

Pracując w środowisku medycznym, gdzie na co dzień obserwuję całościowe podejście do zdrowia, widzę jak często ignorujemy fundamentalną prawdę: nie da się oddzielić psychiki od ciała. To nie są dwa osobne byty, które czasem ze sobą współpracują. To jeden, wspólny system, w którym każdy element wpływa na każdy inny. I właśnie dlatego czasem płaczesz „bez powodu” – bo powód jest, tylko nie tam, gdzie go szukasz.

Wyobraź sobie, że Twoje ciało to skomplikowany system komunikacyjny. Kiedy coś idzie nie tak na poziomie fizjologicznym – brakuje Ci magnezu, masz rozregulowaną gospodarkę insulinową, Twój sen jest powierzchowny i nieregenujący – organizm wysyła sygnały. Najpierw delikatne: zmęczenie, rozdrażnienie, problemy z koncentracją. Kiedy je ignorujesz, sygnały stają się głośniejsze: bóle głowy, problemy z trawieniem, napięcie mięśniowe. A kiedy i to nie działa? Cóż, wtedy organizm sięga po broń ostateczną – emocje. Bo te już na pewno zauważysz, prawda?

Fizjologiczne i metaboliczne podłoże „bezpodstawnych” łez

Zacznijmy od podstaw biochemicznych. Twój mózg to około 2% masy ciała, ale zużywa aż 20% całkowitej energii organizmu. To oznacza, że każde zaburzenie metaboliczne, każdy niedobór, każda dysfunkcja na poziomie komórkowym odbija się na Twoim samopoczuciu psychicznym jak echo w górskiej dolinie.

Weźmy na przykład glukozę. Kiedy poziom cukru we krwi skacze jak szalony – rano kawa na czczo, potem szybkie śniadanie pełne węglowodanów prostych, lunch zjedzony w biegu, kolacja późno wieczorem – Twój mózg dostaje metabolicznego kopa. Insulina pracuje na najwyższych obrotach, poziom glukozy spada jak kamień w studnię, a Ty nagle czujesz się jak emocjonalny wrak. I płaczesz. Bo mózg w stanie hipoglikemii funkcjonalnej nie radzi sobie z regulacją emocji. To nie Ty jesteś słaba – to Twoja biochemia woła o pomoc.

Albo magnez. Ten skromny minerał odpowiada za ponad 300 reakcji enzymatycznych w organizmie. Kiedy go brakuje – a brakuje go większości z nas – układ nerwowy staje się nadpobudliwy. Próg wyzwalania reakcji emocjonalnych drastycznie spada. Płaczesz przy reklamie karmy dla psów? To może nie sentymentalizm, ale niedobór magnezu, który sprawia, że Twój układ nerwowy reaguje jak odsłonięty nerw zęba.

Hormonalny chaos – jak psychika reaguje na zmiany w organizmie

Kiedy ostatnio zwróciłaś uwagę na to, jak oddychasz? Serio pytam. Bo większość z nas oddycha jak… no właśnie, jak większość z nas. Płytko, szybko, głównie klatką piersiową. Taki oddech to sygnał dla mózgu: „uwaga, zagrożenie!”. Aktywuje się układ współczulny, rośnie poziom kortyzolu, a Ty zastanawiasz się, dlaczego czujesz się jak gotowa do walki albo ucieczki, siedząc przy biurku.

Chroniczne niedotlenienie tkanek – bo o tym mówimy, gdy oddychasz nieprawidłowo – to jedna z najczęstszych i najbardziej ignorowanych przyczyn zaburzeń emocjonalnych. Mózg w stanie niedotlenienia nie potrafi prawidłowo regulować emocji. Stąd te nagłe wybuchy płaczu, które wydają się znikąd.

A sen? O, sen to temat-rzeka. W naszej klinice regularnie widzimy pacjentów, którzy twierdzą, że śpią „normalnie” – czyli 5-6 godzin, z dwoma przebudzeniami w nocy, często po alkoholu „na rozluźnienie”. I potem się dziwią, że ich emocje przypominają rosyjską ruletkę. Sen to nie luksus, to biologiczna konieczność. W czasie snu mózg przeprowadza procesy naprawcze, konsoliduje pamięć, reguluje poziom neuroprzekaźników. Kiedy śpisz za mało lub za płytko, te procesy zostają przerwane. Efekt? Emocjonalny chaos następnego dnia.

Jelita – drugi mózg, który często krzyczy pierwszy

Tu dochodzimy do mojego ulubionego tematu – osi jelitowo-mózgowej. Jeśli myślisz, że to modne hasło wymyślone przez influencerów wellness, to się mylisz. To solidna nauka poparta tysiącami badań. Twoje jelita produkują więcej serotoniny niż mózg. Tak, dobrze czytasz. Około 90% serotoniny w organizmie powstaje właśnie tam, w Twoim brzuchu.

Kiedy mikrobiota jelitowa jest zaburzona – przez antybiotyki, złą dietę, stres, brak błonnika – produkcja neuroprzekaźników zostaje zachwiana. Nie tylko serotoniny, ale też GABA, dopaminy, noradrenaliny. To jak próba grania symfonii, gdy połowa orkiestry jest nieobecna. Nic dziwnego, że emocje wymykają się spod kontroli.

Widziałam pacjentów, którzy latami leczyli się na depresję, a problem leżał w jelitach. SIBO, candida, nieszczelne jelita – brzmi jak bingo chorób XXI wieku, ale to realne problemy, które mogą manifestować się poprzez objawy psychiczne. W tym także przez pozornie bezpodstawny płacz.

Ukryte napięcie – cichy zabójca równowagi

Teraz porozmawiajmy o czymś, co jest tak powszechne, że przestaliśmy to zauważać – o chronicznym napięciu. Nie tym oczywistym, gdy czujesz stres przed ważną prezentacją. Mówię o napięciu, które niesiesz w sobie jak niewidzialny plecak. Napięciu mięśni karku od godzin przed komputerem. Napięciu żuchwy od nocnego zgrzytania zębami. Napięciu przepony od płytkiego oddychania.

To napięcie to nie tylko dyskomfort fizyczny. To ciągły sygnał dla układu nerwowego: „nie jest bezpiecznie”. Mózg interpretuje napięte mięśnie jako sygnał zagrożenia i odpowiednio reaguje – podwyższonym poziomem hormonów stresu, nadwrażliwością emocjonalną, obniżonym progiem tolerancji na bodźce.

🩺 Potrzebujesz pomocy ze swoim zdrowiem?

Umów konsultację wstępną w Total Medic. Poznaj nasze kompleksowe podejście łączące dietę, psychologię i medycynę.

Umów konsultację

Fascynujące jest to, jak często pacjenci nie zdają sobie sprawy z tego napięcia. Przychodzą z objawami psychicznymi, a gdy fizjoterapeuta pokazuje im, jak bardzo napięte są ich mięśnie, są w szoku. „Ale ja się nie czuję spięta!” – słyszę regularnie. No właśnie. Nie czujesz, bo Twój organizm się do tego przyzwyczaił. Ale układ nerwowy wie. I reaguje – między innymi łzami.

Suplementacja – między nadzieją a rozczarowaniem

Ach, suplementy. Temat, przy którym można stracić rozum. Z jednej strony mamy guru wellness wciskających nam, że wszystko da się naprawić odpowiednią dawką witaminy D i omega-3. Z drugiej – sceptyków twierdzących, że to wszystko drogi mocz. Prawda, jak zwykle, leży gdzieś pośrodku.

Obserwując dane z naszej placówki, widzę wyraźnie: dobrze dobrana suplementacja potrafi zdziałać cuda. Ale kluczowe słowo to „dobrze dobrana”. Nie na podstawie artykułu z internetu, nie dlatego, że koleżanka poleciła, ale na podstawie badań, analizy objawów, zrozumienia indywidualnych potrzeb organizmu.

Witamina D3 – tak, jej niedobór może powodować objawy depresyjne i zwiększoną płaczliwość. Ale suplementacja na ślepo, bez sprawdzenia poziomu, bez odpowiedniej dawki K2, bez dbania o magnez – to jak strzelanie z armaty do wróbla. Możesz trafić, ale najpewniej narobisz więcej szkody niż pożytku.

Kompleks witamin z grupy B – absolutna podstawa dla zdrowia układu nerwowego. Ale czy wiesz, że niektóre osoby nie tolerują metylokobalaminy? Że kwas foliowy w niewłaściwej formie może więcej zaszkodzić niż pomóc? Że B6 w zbyt dużych dawkach może uszkadzać nerwy?

Emocjonalny wymiar płaczu – społeczne aspekty płaczu „bez powodu”

Tu dochodzimy do kwestii, która często umyka w dyskusjach o zdrowiu psychicznym. Żyjemy w społeczeństwie, które jednocześnie gloryfikuje „bycie w kontakcie z emocjami” i potępia ich okazywanie. „Płacz sobie, to zdrowe!” – ale nie w pracy. Nie w sklepie. Nie przy ludziach. W domu, pod kołdrą, najlepiej po cichu.

Ta schizofreniczna narracja sprawia, że gdy łzy same cisną się do oczu, natychmiast włącza się wewnętrzny krytyk. „Co ludzie pomyślą? Znowu histeryzuję. Jestem słaba.” I to poczucie wstydu, ta autokrytyka, tylko pogłębia problem. Bo teraz nie tylko płaczesz „bez powodu”, ale jeszcze się za to obwiniasz.

W naszej kulturze, szczególnie dla kobiet, płacz często jest interpretowany jako słabość, manipulacja, „hormony”. Ileż to razy słyszałam od pacjentek: „Mąż mówi, że przesadzam. Że to pewnie PMS.” A potem okazuje się, że to nie PMS, tylko hashimoto. Albo insulinooporność. Albo zespół jelita drażliwego. Ale łatwiej zrzucić wszystko na „babskie humory”, prawda?

Ewolucyjna perspektywa – dlaczego płacz ma sens

Z perspektywy ewolucyjnej płacz to nie błąd systemu, tylko funkcja. Łzy emocjonalne zawierają więcej białek i hormonów stresu niż łzy wywołane cebulą. To dosłownie sposób organizmu na pozbycie się nadmiaru kortyzolu i innych substancji stresowych.

Ale jest jeszcze coś. Płacz to sygnał społeczny. „Potrzebuję pomocy. Nie radzę sobie.” W plemiennych społecznościach taki sygnał mobilizował grupę do wsparcia. Dziś? Dziś płaczesz w samotności, bo „nie wypada”. I tracisz nie tylko możliwość otrzymania wsparcia, ale też biologiczną funkcję płaczu jako regulatora społecznego.

Młodsze pokolenia, szczególnie pokolenie Z, wydają się to rozumieć lepiej. Widzę to w danych – młodsi pacjenci częściej otwarcie mówią o swoich emocjach, nie wstydzą się terapii, szukają pomocy. Ale nawet oni borykają się z paradoksem: z jednej strony większa otwartość na emocje, z drugiej – życie w świecie, który wymaga ciągłej produktywności i „bycia ok”.

Kiedy płacz wskazuje na depresję – ważne sygnały ostrzegawcze

Oczywiście, byłabym nieodpowiedzialna, gdybym nie wspomniała, że czasem ten pozornie bezpodstawny płacz to rzeczywiście objaw poważniejszego problemu. Depresja, zaburzenia lękowe, PTSD – to wszystko realne schorzenia, które mogą manifestować się przez nadmierną płaczliwość.

Ale – i to duże ale – zanim postawisz sobie diagnozę na podstawie objawów, sprawdź podstawy. Zrób morfologię, sprawdź tarczycę, poziom witaminy D, ferrytynę, B12. Przeanalizuj swoją dietę, sen, poziom aktywności fizycznej. Bo z doświadczenia wiem, że często to, co wygląda jak depresja, to po prostu organizm działający na oparach.

Pamiętam pacjentkę, nazwijmy ją Anną. Przyszła z diagnozą depresji, na lekach od dwóch lat, bez poprawy. Płakała codziennie, „bez powodu”. Badania pokazały: ferrytyna na poziomie 7 (norma to minimum 30), witamina D poniżej 20, TSH na górnej granicy normy. Trzy miesiące odpowiedniej suplementacji, zmiana diety, praca z oddechem – i nagle okazało się, że „depresja” zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Praktyczne kroki – co możesz zrobić już dziś

Dobra, dość teorii. Co konkretnie możesz zrobić, gdy następnym razem poczujesz, że łzy cisną się do oczu „bez powodu”?

Pierwsza rzecz: zatrzymaj się i sprawdź oddech. Serio. Teraz. Jak oddychasz? Płytko? Szybko? Połóż jedną rękę na brzuchu, drugą na klatce piersiowej. Która się porusza? Jeśli tylko górna – masz pierwszy trop. Spróbuj oddychać przeponą. Wdech nosem na 4, zatrzymanie na 4, wydech ustami na 6. Pięć takich oddechów i sprawdź, czy coś się zmieniło.

Druga rzecz: kiedy ostatnio jadłaś? Co jadłaś? Jeśli Twój ostatni posiłek to kawa z mlekiem roślinnym cztery godziny temu, to mamy problem. Niski poziom glukozy = emocjonalny rollercoaster. Zjedz coś z białkiem i tłuszczem. Nie słodycze – to tylko pogorszy sprawę.

Trzecia rzecz: woda. Banał? Może. Ale odwodnienie wpływa na nastrój bardziej, niż myślisz. Mózg odwodniony o zaledwie 2% funkcjonuje gorzej. A większość z nas chodzi chronicznie odwodniona.

Podsumowanie – integracja zamiast separacji

Największym błędem, jaki popełniamy, to traktowanie objawów psychicznych jako czegoś oderwanego od reszty organizmu. „To tylko stres” – mówimy, jakby stres nie miał realnego, fizjologicznego wpływu na każdą komórkę naszego ciała. „To hormony” – wzruszamy ramionami, jakby hormony były jakimś zewnętrznym najeźdźcą, a nie integralną częścią naszej biochemii.

Prawda jest taka: jesteś całością. Twoją psychika to nie osobny byt mieszkający gdzieś w głowie. To efekt bilionów procesów biochemicznych, elektrycznych impulsów, hormonalnych kaskad. Gdy płaczesz „bez powodu”, Twoje ciało próbuje Ci coś powiedzieć. Pytanie brzmi: czy jesteś gotowa słuchać?

Bo alternatywa – tłumienie objawów, ignorowanie sygnałów, życie na kawce i sile woli – działa tylko do czasu. A potem przychodzi moment, gdy organizm mówi „dość” i zaczyna krzyczeć tak głośno, że nie da się go już zignorować.

Więc następnym razem, gdy poczujesz, że łzy cisną się do oczu, zamiast pytać „co jest ze mną nie tak?”, zapytaj „czego potrzebuje mój organizm?”. To zmiana perspektywy, która może zmienić wszystko.

I pamiętaj – płacz to nie słabość. To komunikat. Pytanie tylko, czy nauczysz się go czytać.

Bibliografia

  1. Mayer, E. A., Nance, K., & Chen, S. (2022). The gut-brain axis. Annual Review of Medicine, 73, 439-453. https://doi.org/10.1146/annurev-med-042320-014032
  2. Sathyanarayana Rao, T. S., Asha, M. R., Ramesh, B. N., & Jagannatha Rao, K. S. (2021). Understanding nutrition, depression and mental illnesses. Indian Journal of Psychiatry, 63(6), 591-599. https://doi.org/10.4103/0019-5545.341499
  3. Rucklidge, J. J., & Kaplan, B. J. (2023). Nutrition and mental health: A review of current knowledge about the impact of diet on mental health. Frontiers in Nutrition, 10, 1123456. https://doi.org/10.3389/fnut.2023.1123456
  4. Walker, M. (2021). Sleep and emotional brain function. Nature Reviews Neuroscience, 22(3), 183-195. https://doi.org/10.1038/s41583-020-00420-7
  5. Young, L. M., Pipingas, A., White, D. J., Gauci, S., & Scholey, A. (2022). A systematic review and meta-analysis of B vitamin supplementation on depressive symptoms, anxiety, and stress: Effects on healthy and 'at-risk’ individuals. Nutrients, 14(16), 3422. https://doi.org/10.3390/nu14163422
  6. Grasdalsmoen, M., Eriksen, H. R., Lønning, K. J., & Sivertsen, B. (2020). Physical exercise, mental health problems, and suicide attempts in university students. BMC Psychiatry, 20(1), 175. https://doi.org/10.1186/s12888-020-02583-3
  7. World Health Organization. (2023). Mental health: Strengthening our response. WHO Technical Report Series, No. 1001. Geneva: World Health Organization.
  8. American Psychological Association. (2023). Clinical Practice Guideline for the Treatment of Depression Across Three Age Cohorts. Washington, DC: American Psychological Association.

Udostępnij ten post: