Glutaminian sodu (MSG, E621) – wszystko, co warto o nim wiedzieć! Czym naprawdę jest i kiedy warto go unikać?

Glutaminian sodu E621 – demon czy zbawca naszych kubków smakowych? Prawda o MSG, która zmieni Twoje podejście do jedzenia

Czy pamiętasz ostatnią wizytę w azjatyckiej restauracji? Tę chwilę, gdy pierwszy kęs ramen sprawiał, że zamykałeś oczy z rozkoszy, a smak wydawał się niemal uzależniający? A może po takim posiłku czułeś się dziwnie – głowa bolała, serce biło szybciej, a skóra zdawała się płonąć? Witaj w świecie glutaminianu sodu, jednego z najbardziej kontrowersyjnych dodatków do żywności w historii gastronomii.

MSG – bo tak nazywamy go w skrócie – to substancja, która budzi skrajne emocje. Jedni traktują ją jak alchemiczną formułę doskonałego smaku, drudzy jak truciznę w kuchni. Prawda, jak zwykle, leży gdzieś pośrodku, ale żeby ją zrozumieć, musimy oderwać się od uprzedzeń i spojrzeć na glutaminian oczami nauki.

Po trzynastu latach pracy z Pacjentami, nauczyłam się jednego: diabeł tkwi w szczegółach, a w medycynie nie ma prostych odpowiedzi na złożone pytania. Glutaminian sodu to doskonały przykład tego zjawiska.

Czym jest glutaminian sodu – MSG jako wzmacniacz smaku

Monosodium glutamate – bo tak brzmi jego pełna nazwa – to sól sodowa kwasu glutaminowego. Brzmi groźnie? A może znajomo? Kwas glutaminowy to jeden z dwudziestu podstawowych aminokwasów, które budują białka w naszym organizmie. Występuje naturalnie w mięsie, mleku, warzywach, a nawet w naszym mózgu, gdzie pełni rolę najważniejszego neuroprzekaźnika pobudzającego.

MSG odkrył w 1908 roku japoński chemik Kikunae Ikeda, który próbował wyjaśnić, dlaczego bulion z alg kombu ma tak wyjątkowy, mięsny smak. Identyfikacja glutaminianu jako odpowiedzialnego za to doznanie smakowe doprowadziła do odkrycia piątego smaku podstawowego – umami. Nazwa pochodzi z japońskiego i oznacza „smakowity” lub „mięsny”. To ten sam smak, który sprawia, że parmezan czy dojrzałe pomidory są tak niesamowicie apetyczne.

Ironią losu jest to, że glutaminian sodu, który wywołuje tyle kontrowersji, jest dokładnie tą samą cząsteczką, którą nasz organizm produkuje naturalnie i którą spożywamy codziennie w naturalnych produktach. Różnica leży jedynie w tym, że przemysł spożywczy nauczył się go wytwarzać syntetycznie i dodawać do żywności w skoncentrowanych ilościach.

Naturalny glutaminian w żywności – gdzie występuje kwas glutaminowy

Tutaj zaczyna się fascynująca podróż przez świat smaków. Glutaminian występuje naturalnie w wielu produktach, które uwielbiamy i które od wieków stanowią podstawę różnych kuchni świata. Dojrzałe pomidory zawierają go w ilości około 140-250 mg na 100 gramów. Parmezan, król serów, może pochwalić się zawartością nawet 1200-1680 mg glutaminianu na 100 gramów. Grzyby shiitake? Około 71 mg. Anchois? Ponad 600 mg.

Tradycyjne produkty fermentowane – od sosu sojowego po miso, od kimchi po anchois – to prawdziwe skarby glutaminianu. Nasze kubki smakowe ewoluowały przez tysiące lat, ucząc się rozpoznawać i pożądać tego smaku, ponieważ sygnalizował on obecność białka, kluczowego składnika odżywczego dla przetrwania.

Co ciekawe, ludzkie mleko matki zawiera około 22 mg glutaminianu na 100 ml – to dziesięć razy więcej niż mleko krowie. Oznacza to, że smak umami to jedno z pierwszych doznań smakowych, z którymi stykamy się w życiu. Natura nie jest głupia – glutaminian w mleku matki prawdopodobnie wspomaga prawidłowy rozwój układu nerwowego noworodka.

Glutaminian sodu E621 w produktach – etykieta nie kłamie

W przemyśle spożywczym glutaminian sodu figuruje pod kodem E621 i znajdziemy go w zaskakująco wielu produktach. Zupki instant, kostki rosołowe, buliony w proszku, mieszanki przyprawowe, przetwory mięsne, sosy gotowe, przekąski, a nawet niektóre produkty dietetyczne i wegańskie – lista jest długa.

Dlaczego producenci tak chętnie go używają? Bo MSG ma niemal magiczną właściwość: potrafi sprawić, że nawet przeciętne jedzenie smakuje lepiej. Dodany do zupy w proszku, sprawia, że smakuje ona bardziej „mięsnie” i sycąco. W sosach wzmacnia wrażenie pełności smaku. W przekąskach tworzy ten uzależniający efekt „nie mogę przestać jeść”.

Problem nie leży w samym glutaminianie, ale w kontekście jego stosowania. MSG w przemyśle spożywczym rzadko występuje sam – towarzyszą mu inne wzmacniacze smaku, konserwanty, barwniki, stabilizatory i inne dodatki. Produkty z MSG to zwykle żywność wysokoprzetworzona, uboga w składniki odżywcze, a bogata w sód, cukry proste i tłuszcze trans.

Glutaminian sodu – szkodliwy czy bezpieczny wzmacniacz smaku?

Dlaczego producenci tak chętnie go używają? Bo MSG ma niemal magiczną właściwość: potrafi sprawić, że nawet przeciętne jedzenie smakuje lepiej. Dodany do zupy w proszku, sprawia, że smakuje ona bardziej „mięsnie” i sycąco. W sosach wzmacnia wrażenie pełności smaku. W przekąskach tworzy ten uzależniający efekt „nie mogę przestać jeść”.

Problem nie leży w samym glutaminianie, ale w kontekście jego stosowania. MSG w przemyśle spożywczym rzadko występuje sam.

Czy glutaminian sodu szkodliwy – co mówi nauka o MSG

Tutaj dotykamy sedna sprawy. Główne światowe instytucje regulacyjne – Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), amerykańska FDA i Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) – uznają glutaminian sodu za bezpieczny do spożycia w kontrolowanych ilościach. EFSA ustaliła, że dopuszczalne dzienne spożycie MSG wynosi 30 mg na kilogram masy ciała.

🩺 Potrzebujesz pomocy ze swoim zdrowiem?

Umów konsultację wstępną w Total Medic. Poznaj nasze kompleksowe podejście łączące dietę, psychologię i medycynę.

Umów konsultację

Czy to dużo, czy mało? Dla osoby ważącej 70 kg oznacza to teoretyczną dawkę dzienną 2,1 grama MSG. W praktyce przeciętne spożycie w krajach zachodnich wynosi około 0,5-1 grama dziennie, a w krajach azjatyckich może sięgać 1,2-1,7 grama.

Przegląd systematyczny opublikowany w 2019 roku w „Comprehensive Reviews in Food Science and Food Safety” przeanalizował dostępne badania dotyczące bezpieczeństwa MSG i nie znalazł przekonujących dowodów na to, że glutaminian sodu w normalnych dawkach spożywczych powoduje niepożądane skutki zdrowotne u większości populacji.

Jednak nauka rzadko daje nam proste odpowiedzi. Badanie randomizowane kontrolowane placebo opublikowane w „Journal of Headache and Pain” w 2020 roku wykazało, że u niektórych osób predysponowanych do migren spożycie większych dawek MSG (3 gramy na pusty żołądek) może rzeczywiście wywoływać objawy podobne do migreny. To jednak dawka znacznie przewyższająca to, co normalnie spożywamy z pożywieniem.

Syndrom chińskiej restauracji – mit o szkodliwym MSG

W 1968 roku w New England Journal of Medicine ukazał się list pewnego lekarza, który opisywał dziwne objawy, które odczuwał po posiłkach w chińskich restauracjach: ból głowy, kołatanie serca, uczucie gorąca w okolicy karku i ramion. Nazwał to „zespołem chińskiej restauracji” i podejrzewał, że winowajcą jest MSG.

Od tego momentu rozpoczęła się prawdziwa nagonka na glutaminian sodu. Ludzie zaczęli masowo zgłaszać podobne objawy, media podchwyciły temat, a MSG stał się symbolem „sztucznej chemii” w żywności.

Problem w tym, że kolejne dziesięciolecia badań naukowych nie potwierdziły istnienia tego zespołu. Próby wywołania objawów w kontrolowanych warunkach klinicznych kończyły się niepowodzeniem. Okazało się, że większość doniesień miała charakter anegdotyczny, a objawy mogły być związane z innymi składnikami posiłków – dużą ilością sodu, alkoholu, przypraw, tłuszczów czy po prostu przejedzeniem się.

Czy to oznacza, że wszyscy kłamią? Niekoniecznie. Niektóre osoby rzeczywiście mogą być bardziej wrażliwe na MSG, szczególnie gdy spożywają go w dużych ilościach na pusty żołądek. Ale mówimy tu o indywidualnej nadwrażliwości, a nie o powszechnym zatruciu.

Co więcej, ciekawym zjawiskiem jest to, że objawy „zespołu chińskiej restauracji” zgłaszają głównie osoby rasy kaukaskiej, podczas gdy populacje azjatyckie, które spożywają znacznie więcej MSG, nie raportują takich problemów. To może sugerować, że mamy do czynienia częściowo z efektem nocebo – negatywnym odpowiednikiem efektu placebo.

Glutaminian sodu a organizm człowieka – kiedy substancja może szkodzić

Mimo że MSG jest generalnie bezpieczny, istnieją sytuacje, w których warto zachować ostrożność. Po pierwsze, osoby cierpiące na migreny mogą być bardziej wrażliwe na glutaminian, szczególnie w większych dawkach. W mojej praktyce klinicznej obserwuję, że niektórzy Pacjenci z nawracającymi bólami głowy czują się lepiej po wyeliminowaniu produktów bogatych w MSG z diety.

Po drugie, w przypadku chorób neurodegeneracyjnych istnieją kontrowersyjne hipotezy dotyczące roli glutaminianu w progresji tych chorób. Glutaminian to główny neuroprzekaźnik pobudzający w mózgu, a jego nadmiar może teoretycznie prowadzić do ekscytotoksyczności – uszkodzenia neuronów przez nadmierne pobudzenie. Niektóre badania sugerują związek między wysokim spożyciem glutaminianu a ryzykiem choroby Alzheimera, stwardnienia rozsianego czy stwardnienia zanikowego bocznego, ale dowody są wciąż niejednoznaczne i wymagają dalszych badań.

Po trzecie, dzieci mogą być bardziej wrażliwe na MSG ze względu na niekompletnie rozwiniętą barierę krew-mózg. Dodatkowo, MSG to źródło sodu, więc u dzieci z nadciśnieniem czy chorobami nerek warto ograniczać produkty go zawierające.

Najważniejszy problem nie leży jednak w samym MSG, ale w kontekście żywieniowym, w którym występuje. Produkty bogate w dodany glutaminian to zazwyczaj żywność wysokoprzetworzona, uboga w składniki odżywcze, a bogata w sód, cukry i niezdrowe tłuszcze. To taki typ żywności, który w nadmiarze przyczynia się do otyłości, cukrzycy, chorób serca i stanów zapalnych.

MSG a mikrobiota jelitowa – nowy obszar badań

Jednym z najciekawszych kierunków współczesnych badań jest wpływ MSG na mikrobiom jelitowy. Wstępne badania na zwierzętach sugerują, że glutaminian sodu może wpływać na skład bakterii jelitowych, potencjalnie sprzyjając rozwojowi bakterii prozapalnych kosztem tych przeciwzapalnych.

Jedno z badań na myszach wykazało, że dieta bogata w MSG prowadziła do zmian w mikrobiomie przypominających te obserwowane w otyłości i zespole metabolicznym. Jednak trzeba pamiętać, że badania na zwierzętach nie zawsze przekładają się na ludzi, a dawki stosowane w eksperymentach często znacznie przewyższają te, które normalnie spożywamy.

U niektórych moich Pacjentów z zespołem jelita drażliwego (IBS) obserwuję poprawę po wyeliminowaniu produktów bogatych w MSG, ale trudno jednoznacznie stwierdzić, czy to glutaminian jest winowajcą, czy może inne składniki żywności przetworzonej.

Glutaminian monosodowy a przetworzona żywność – problem całej diety

Czas na szczere rozliczenie z najpopularniejszymi mitami o glutaminianie sodu. Mit pierwszy: „MSG to trucizna”. To nieprawda. Glutaminian to naturalny składnik naszego organizmu i wielu produktów spożywczych. Jest tak samo bezpieczny jak sól kuchenna – przy umiarkowanym spożyciu nie stanowi zagrożenia.

Mit drugi: „MSG powoduje uzależnienie”. Również nieprawda. MSG nie ma właściwości uzależniających w sensie farmakologicznym. Fakt, że niektóre potrawy z MSG smakują nam bardzo dobrze, to kwestia ewolucyjnego programowania naszych kubków smakowych, a nie rzeczywistego uzależnienia.

Mit trzeci: „MSG to przyczyna epidemii otyłości”. To nadmierne uproszczenie. Otyłość to efekt nadmiaru kalorii, niezależnie od ich źródła. MSG może sprawiać, że jedzenie smakuje lepiej, co teoretycznie może prowadzić do spożywania większych porcji, ale samo w sobie nie ma kalorii ani właściwości tuczących.

Mit czwarty: „MSG to sztuczna chemia, a naturalne glutaminiany są bezpieczne”. Chemicznie rzecz biorąc, cząsteczka glutaminianu z MSG jest identyczna z tą występującą naturalnie. Nasz organizm nie potrafi ich odróżnić. Różnica leży w kontekście żywieniowym i ilościach.

Mit piąty: „Azjaci są odporni na MSG, bo przyzwyczaili się do niego”. To częściowa prawda. Populacje azjatyckie rzeczywiście spożywają więcej glutaminianu od pokoleń, ale przede wszystkim pochodzącego z tradycyjnych, fermentowanych produktów, a nie z żywności przetworzonej.

Glutaminian sodu a otyłość – rozliczenie z mitami o MSG

Jako dietetyk kliniczny nie jestem przeciwnikiem glutaminianu sodu per se, ale jestem przeciwnikiem żywności wysokoprzetworzonej. Moja strategia wobec MSG jest prosta: jeśli chcesz go unikać, ucz się czytać etykiety.

MSG może występować pod różnymi nazwami: glutaminian sodu, E621, monosodium glutamate, a także w postaci ukrytej w ekstraktach z drożdży, hydrolizie białek, glutaminianie wapnia, glutaminianie magnezu czy „naturalnych aromach”.

Zamiast skupiać się na demonizowaniu MSG, skupmy się na budowaniu diety opartej na produktach minimalnie przetworzonych. Gotuj samodzielnie, używaj świeżych składników, eksperymentuj z naturalnymi źródłami umami. Grzyby, pomidory, dojrzewające sery, miso, anchois – to wszystko da Ci ten wyjątkowy, głęboki smak bez konieczności sięgania po żywność przemysłową.

Jeśli podejrzewasz, że MSG może być przyczyną Twoich dolegliwości, spróbuj diety eliminacyjnej pod okiem specjalisty. Usuń na 2-3 tygodnie produkty zawierające dodany glutaminian, a następnie wprowadzaj je stopniowo, obserwując reakcje organizmu.

Pamiętaj też o kontekście. Jeśli Twoja dieta w 80% składa się z minimalnie przetworzonych produktów, to okazjonalne danie z MSG nie będzie stanowiło problemu. Jeśli jednak żywisz się głównie żywnością z puszek i torebek plastikowych, to MSG może być najmniejszym z Twoich problemów żywieniowych.

Jak czytać etykiety produktów z glutaminianem sodu – praktyczne wskazówki

Żyjemy w epoce kultu naturalnościi i jednoczesnej infantylizacji naszego podejścia do żywienia. Z jednej strony panicznie unikamy wszystkiego, co brzmi „chemicznie”, z drugiej strony masowo spożywamy ultraprzetworzaną żywność, która jest koktajlem rzeczywiście problematycznych składników.

MSG stał się kozłem ofiarnym w dyskusji o zdrowej żywności, odwracając uwagę od prawdziwych problemów współczesnej diety: nadmiaru cukrów prostych, tłuszczów trans, sodu, ubóstwa w składniki odżywcze i błonnik. To trochę tak, jakby skupiać się na kolorze opakowania leku, ignorując jego skład i działanie.

W mojej pracy z Pacjentami największe wyzwanie stanowi nie eliminacja konkretnych dodatków, ale edukacja w zakresie świadomego wybierania żywności. MSG to doskonały przykład tego, jak ważne jest rozumienie kontekstu żywieniowego, a nie tylko izolowanych składników.

Glutaminianu sodu w żywności – kontekst współczesnej diety

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów dyskusji o MSG jest jego potencjalny związek z chorobami neurodegeneracyjnymi. Glutaminian to główny neuroprzekaźnik pobudzający w układzie centralnym nerwowym, odpowiedzialny za przekaz sygnałów między neuronami. W prawidłowych warunkach jest niezbędny do funkcjonowania mózgu, ale jego nadmiar może prowadzić do ekscytotoksyczności. 

W chorobach takich jak choroba Alzheimera, stwardnienie rozsiane czy stwardnienie zanikowe boczne obserwuje się zaburzenia w metabolizmie glutaminianu w mózgu. Niektóre badania sugerują, że nadmiar glutaminianu może przyspieszyć degenerację neuronów, ale związek przyczynowo-skutkowy nie jest jasny.

Problem w tym, że glutaminian spożywany doustnie w normalnych ilościach prawdopodobnie nie przekracza bariery krew-mózg w znaczących ilościach. Badania pokazują, że nawet po spożyciu dużych dawek MSG poziom glutaminianu w mózgu wzrasta minimalnie. To może oznaczać, że obawy dotyczące MSG w kontekście chorób neurodegeneracyjnych są przesadzone.

Niemniej jednak, w przypadku Pacjentów z potwierdzonymi chorobami neurodegeneracyjnymi często zalecam dietę przeciwzapalną z ograniczeniem żywności wysokoprzetworzonej, w tym produktów bogatych w MSG. Nie dlatego, że MSG samo w sobie jest szkodliwe, ale dlatego, że taki sposób żywienia może ogólnie wspierać zdrowie mózgu.

Kwas glutaminowy a choroby neurodegeneracyjne – co wiemy naprawdę?

MSG to nie tylko kwestia biochemii, ale także psychologii. Smak umami ma wyjątkową właściwość – potrafi sprawić, że jedzenie wydaje się bardziej sycące i satysfakcjonujące. To ewolucyjna adaptacja, która pomagała naszym przodkom rozpoznawać bogate w białko pożywienie.

W dzisiejszych czasach przemysł spożywczy wykorzystuje tę właściwość w sposób, który może prowadzić do przejadania się. MSG w połączeniu z innymi wzmacniaczami smaku, cukrem i tłuszczem tworzy to, co specjaliści nazywają „bliss point” – punktem błogości, przy którym jedzenie staje się niemal nieodparte.

To nie oznacza, że MSG wywołuje uzależnienie w sensie farmakologicznym, ale może przyczyniać się do powstawania nawyków żywieniowych, które trudno zmienić. W pracy z Pacjentami z zaburzeniami odżywiania często obserwuję, że eliminacja żywności wysokoprzetworzonej (w tym bogatej w MSG) pomaga w odzyskaniu naturalnego poczucia sytości i łaknienia.

Wzmacniacz smaku MSG – psychologia jedzenia i organizm człowieka

To pytanie, które często słyszę od rodziców w gabinecie. Czy MSG jest bezpieczny dla dzieci? Teoretycznie tak – nie ma dowodów na to, że glutaminian sodu w normalnych dawkach szkodzi dzieciom. Jednak istnieje kilka powodów, dla których warto ograniczać produkty bogate w MSG w diecie najmłodszych.

Przede wszystkim produkty z MSG to zazwyczaj żywność wysokoprzetworzona, która nie powinna stanowić podstawy diety dziecka. Po drugie, bariera krew-mózg u dzieci nie jest w pełni rozwinięta, co teoretycznie może zwiększać wrażliwość na substancje neuroaktywne. Po trzecie, wczesne przyzwyczajenie do intensywnych smaków może wpływać na późniejsze preferencje żywieniowe.

Zamiast dramatyzować temat MSG, lepiej skupić się na budowaniu zdrowych nawyków żywieniowych od najwcześniejszych lat życia. Uczmy dzieci smakować naturalne aromaty, gotujmy razem z nimi, pokazujmy, że jedzenie może być smakowite bez konieczności sięgania po wzmacniacze smaku.

Glutaminian sodu u sportowców – czy substancja szkodzi?

W mojej pracy z zawodowymi sportowcami – biegaczami, kolarzami, zawodnikami sportów walki – MSG nie stanowi centralnego tematu, ale czasami się pojawia. Niektórzy sportowcy używają produktów zawierających MSG bez negatywnych skutków.

Teoretycznie glutaminian może nawet mieć pewne korzyści dla osób aktywnych fizycznie – jako aminokwas może wspierać syntezę białek mięśniowych, a jako wzmacniacz smaku może sprawić, że posiłki regeneracyjne będą bardziej atrakcyjne po wyczerpującym treningu.

Jednak w sporcie, podobnie jak w życiu codziennym, kluczowa jest jakość całej diety, a nie pojedyncze składniki. Sportowcy, którzy żywią się głównie naturalnymi i minimalnie przetworzonymi produktami, nie muszą się martwić okazjonalnym MSG.

MSG w żywności – naturalny glutaminian vs przetworzone produkty, czy jest szkodliwy i jaki ma wpływ na zdrowie?

Po ponad półwieku badań i kontrowersji jesteśmy w punkcie, w którym możemy powiedzieć: MSG nie jest ani demonem, ani zbawcą naszych talerzy. To po prostu jeden z wielu składników żywności, który w normalnych ilościach jest bezpieczny dla większości ludzi.

Prawdziwy problem nie leży w samym glutaminianie sodu, ale w kontekście jego stosowania. MSG to symbol szerszego zjawiska – dominacji żywności wysokoprzetworzonej w naszej diecie. To żywność, która często jest uboga w składniki odżywcze, a bogata w sód, cukry, niezdrowe tłuszcze i różne dodatki chemiczne.

Jeśli chcemy być konsekwentni w trosce o zdrowie, skupmy się na tym, co naprawdę ma znaczenie: budowaniu diety opartej na całych, minimalnie przetworzonych produktach. W takiej diecie MSG nie będzie stanowiło problemu, niezależnie od tego, czy występuje naturalnie w parmezanie i pomidorach, czy zostało dodane do azjatyckiego sosu.

Dla osób z potwierdzoną nadwrażliwością na MSG zalecam ostrożność i świadome unikanie produktów go zawierających. Dla wszystkich innych – zdrowy rozsądek i zrównoważone podejście do żywienia.

MSG nauczył nas ważnej lekcji o tym, jak łatwo jest demonizować pojedyncze składniki żywności, tracąc z oczu szerszy obraz żywieniowy. Być może najważniejszą nauką z całej tej historii jest to, że w żywieniu nie ma prostych odpowiedzi na złożone pytania, a prawda zazwyczaj leży gdzieś pośrodku między skrajnościami.

Czy MSG szkodzi? W normalnych ilościach – prawdopodobnie nie. Czy produkty bogate w MSG są zdrowe? Zazwyczaj nie, ale z innych powodów niż obecność glutaminianu. Czy warto go unikać? To zależy od Twojej sytuacji zdrowotnej, preferencji i filozofii żywieniowej.

Najważniejsze jednak to pamiętać, że żywienie to coś więcej niż lista dozwolonych i zakazanych składników. To sposób na życie, sposób na łączenie się z rodziną i przyjaciółmi, sposób na dbanie o swoje zdrowie i dobre samopoczucie. W tym szerszym kontekście MSG to tylko jedna, bardzo mała część większej układanki.

Bibliografia:

  1. Beyreuther K, Biesalski HK, Fernstrom JD, et al. Consensus meeting: monosodium glutamate – an update. Eur J Clin Nutr. 2007;61(3):304-313.
  2. Zanfirescu A, Ungurianu A, Tsatsakis AM, et al. A review of the alleged health hazards of monosodium glutamate. Compr Rev Food Sci Food Saf. 2019;18(4):1111-1134.
  3. Obayashi Y, Nagamura Y. Does monosodium glutamate really cause headache?: a systematic review of human studies. J Headache Pain. 2016;17:54.
  4. EFSA Panel on Food Additives and Nutrient Sources. Scientific Opinion on the re-evaluation of glutamic acid (E 620), sodium glutamate (E 621), potassium glutamate (E 622), calcium glutamate (E 623), ammonium glutamate (E 624) and magnesium glutamate (E 625) as food additives. EFSA Journal. 2017;15(7):4910.
  5. Henry-Unaeze HN. Update on food safety of monosodium l-glutamate (MSG). Pathophysiology. 2017;24(4):243-249.
Udostępnij ten post: