Ciągły apetyt na słodycze? To nie Twoja wina – to sygnał z wnętrza
Ciągła ochota na słodycze to temat, który przewija się przez codzienność wielu osób – i nie bez powodu. Nie chodzi tylko o smak czy przyzwyczajenie. Kiedy pojawia się chęć na coś słodkiego, często myślimy o tym jak o zachciance, kaprysie albo efekcie słabej woli. A przecież tak naprawdę to coś znacznie bardziej złożonego. Za nagłą potrzebą sięgnięcia po tabliczkę czekolady albo słodką przekąskę często stoją konkretne mechanizmy biologiczne, psychologiczne i żywieniowe. I to właśnie dlatego warto się temu przyjrzeć uważniej – z troską, bez oceny, ale też z chęcią zrozumienia, co nasz organizm próbuje nam przekazać.
Bo kiedy zrozumiesz, dlaczego naprawdę masz ochotę na słodkie, jesteś w stanie powstrzymać się przed kolejną paczką ciastek – nie z przymusu, tylko z wyboru.
Skąd bierze się nadmierny apetyt na słodycze?
Naturalna potrzeba mózgu na energię
Twój mózg to najbardziej ,,energożerny” organ w całym ciele. Choć waży niewiele, potrafi zużyć nawet 20% dziennej energii – i to głównie w postaci glukozy. Nic dziwnego, że kiedy dochodzi do spadku poziom glukozy we krwi, ciało wysyła jasny sygnał: „Zjedz coś. Najlepiej słodkiego.” To najszybszy sposób, by mózg odzyskał swoje ulubione paliwo.
Słodycze często więc nie są przypadkowym wyborem – to konkretna odpowiedź organizmu na spadek energii. Zwłaszcza jeśli posiłki są zbyt lekkie, rzadkie albo składają się głównie z węglowodanów prostych, które szybko podnoszą poziom glukozy we krwi, ale równie szybko prowadzą do jego gwałtownego spadku. Wtedy pojawia się nagły głód i chęć na zjedzenie kolejnej słodkiej przekąski. To błędne koło, które trudno zatrzymać bez zmiany sposobu odżywiania.
Wahania poziomu cukru we krwi
Kiedy poziom glukozy we krwi zaczyna przypominać rollercoaster – raz szybki wzrost, za chwilę gwałtowny spadek – organizm reaguje alarmem. Wydziela adrenalinę i kortyzol, hormony stresu, które dodatkowo zwiększają apetyt na słodycze. Bo słodkie to szybka ulga.
W praktyce wygląda to tak: jesz śniadanie z białej bułki i dżemu, poziom cukru we krwi rośnie jak szalony, po czym spada jeszcze szybciej. Pojawia się senność, rozdrażnienie i… ochota na coś słodkiego. Znowu. A organizm tylko robi, co umie najlepiej – stara się wyrównać poziom glukozy, bo czuje się zagrożony.
To właśnie dlatego warto włączyć do jadłospisu węglowodany złożone, błonnik i białko – one pomagają utrzymać stabilny poziom cukru we krwi i zaspokoić apetyt na dłużej. Nie chodzi o to, by wykluczyć wszystkie słodkie smaki z życia, tylko by nie być ich zakładnikiem.
Niedobory składników odżywczych – magnez, cynk, chrom
Czasem chęć na słodkie to nie kwestia emocji czy nawyków. Apetyt na słodycze może mieć swoje źródło w niedoborach. Organizm jest sprytny – jeśli nie dostaje odpowiedniej ilości magnezu, cynku, chromu czy witamin z grupy B, zaczyna wysyłać sygnały, które odbieramy jako ochotę na słodycze.
Na przykład niedobór magnezu może objawiać się zmęczeniem, nerwowością, a także zwiększoną chęcią na czekoladę – bo kakao jest jego naturalnym źródłem. Chrom z kolei bierze udział w regulacji poziomu glukozy we krwi i insuliny, więc jego brak może prowadzić do większych wahań cukru i nasilenia apetytu na słodycze.
To nie znaczy, że trzeba od razu biec po suplementy – czasem wystarczy zadbać o bardziej zbilansowaną dietę. Produkty bogate w składniki odżywcze, jak orzechy, nasiona, warzywa strączkowe, pełnoziarniste produkty zbożowe czy zielone warzywa liściaste, mogą pomóc zmniejszyć apetyt na słodycze i przywrócić równowagę, której naprawdę potrzebuje organizm.
Rola hormonów w regulowaniu uczucia sytości i głodu
Czasem to, co podpowiada brzuch, to nie głód, tylko hormony. Insulina, grelina, leptyna – trio, które zarządza sytością, apetytem i łaknieniem, potrafi sporo namieszać.
Grelina to ten hormon odpowiadający za uczucie głodu. Jej poziom rośnie, gdy jesteś głodny – i wtedy łatwiej sięgnąć po słodycze. Leptyna natomiast odpowiada za uczucie sytości, ale jej działanie może być zaburzone, jeśli organizm jest w stanie przewlekłego stanu zapalnego, na przykład przez nadmiar wysoko przetworzonego jedzenia. A insulina, choć niezbędna, w nadmiarze może zwiększać apetyt, zwłaszcza jeśli organizm nie reaguje na nią prawidłowo.
Dodaj do tego kortyzol – hormon stresu – który nie tylko zwiększa łaknienie, ale wręcz popycha do sięgania po słodkie przekąski jako szybką ulgę.
Gdy hormony działają w harmonii, łatwiej jest słuchać swojego ciała. Ale kiedy coś się rozregulowuje – a dzieje się to częściej, niż myślisz – nagła ochota na zjedzenie czegoś słodkiego przestaje być kaprysem. To efekt uboczny zaburzonej równowagi, której można i warto przywrócić porządek.
Psychologiczne i emocjonalne podłoże ochoty na słodkie przekąski
Cukier jako nagroda
Znasz to uczucie: ciężki dzień, stres w pracy, może jakaś mała awantura z bliską osobą – i nagle w głowie pojawia się jeden, bardzo konkretny pomysł. Tabliczka czekolady. Dwa batoniki. Albo ciasto, najlepiej z bitą śmietaną. To nie przypadek – to chemia mózgu w akcji.
Słodycze aktywują układ nagrody, czyli system, który odpowiada za uczucie przyjemności i motywacji. Głównym bohaterem tej sceny jest dopamina – neuroprzekaźnik, który sprawia, że czujemy się dobrze, kiedy coś osiągamy, rozwiązujemy problem… albo właśnie sięgamy po coś słodkiego. Mózg uczy się szybko: zjesz słodkie – czujesz się lepiej. Proste, skuteczne i… bardzo uzależniające.
Z czasem ten mechanizm się utrwala. Nie musisz już nawet mieć ochoty – wystarczy impuls. Widok reklamy, zapach piekarni, wspomnienie smaku. Cukier staje się szybką nagrodą, sposobem na poprawienie sobie nastroju, pocieszeniem po trudnym dniu. A im częściej nagradzasz się w ten sposób, tym trudniej zrezygnować – bo mózg zapamiętuje, że to działa.
I tu nie chodzi o brak silnej woli. Tylko o to, że słodki smak aktywuje dokładnie te same obszary mózgu, co hazard czy inne uzależnienia behawioralne. Dlatego tak trudno czasem przestać jeść słodycze, mimo że wiesz, że wcale nie jesteś głodny.
Jedzenie emocjonalne
Bywają dni, kiedy wszystko idzie nie tak. Albo takie, kiedy nic się nie dzieje – nuda, pustka, apatia. I nagle pojawia się pomysł: coś słodkiego. Bo przecież to pomaga, prawda? Przynajmniej na chwilę.
Stres, zmęczenie, frustracja, a nawet zwykła nuda potrafią uruchomić lawinę zachcianek. Słodycze nie tylko poprawiają nastrój chemicznie, ale też symbolicznie – kojarzą się z czymś miłym, znajomym, bezpiecznym. Jakby mówiły: wszystko będzie dobrze.
Jedzenie emocjonalne to sposób radzenia sobie z uczuciami, kiedy brakuje innych narzędzi. Problem w tym, że cukier nie rozwiązuje problemów – tylko je maskuje. I dość szybko tworzy nowy: potrzeba słodkiego staje się automatyczną reakcją na każdą trudność. A organizm się uczy. Im częściej sięgasz po słodycze w stresie, tym szybciej mózg zaczyna traktować je jako „lek” na każdą emocjonalną burzę.
Czasem wystarczy chwila uważności – zatrzymanie się, zadanie sobie pytania: czy naprawdę jestem głodny, czy po prostu coś czuję? Zdziwisz się, jak często ta ochota nie ma nic wspólnego z jedzeniem. A już na pewno nie z głodem fizjologicznym. Jeżeli jednak problemy z kompulsywnym jedzeniem wymykają się spod Twojej kontroli, warto skonsultować swoje problemy ze specjalistą – psychologiem.
Wzorce z dzieciństwa
Być może pamiętasz te chwile, gdy za dobre oceny dostawało się lizaka, a babcia piekła sernik, kiedy przychodziło się z płaczem po kłótni z rodzeństwem. Słodycze były wszędzie – na urodzinach, w nagrodę, jako pocieszenie. Dla wielu osób dzieciństwo to emocjonalna mapa, na której słodki smak to znak miłości, bliskości, bezpieczeństwa.
Nic więc dziwnego, że jako dorośli sięgamy po słodycze nie tylko wtedy, kiedy mamy na nie fizyczną ochotę, ale też wtedy, gdy chcemy wrócić do tamtych chwil. To rodzaj sentymentalnej podróży – słodki smak potrafi przywołać wspomnienia, zmiękczyć napięcie, przywrócić poczucie, że świat nie jest taki zły.
Ale problem zaczyna się wtedy, gdy ten rytuał staje się codziennością. Bo przecież emocje dorosłych są znacznie bardziej złożone niż dziecięcy smutek po zbitym kolanie. A jednak sięgamy po słodycze z tą samą intencją – żeby poczuć się lepiej, choćby przez chwilę.
Zrozumienie własnych wzorców to pierwszy krok do tego, żeby odzyskać kontrolę nad tym, co trafia na talerz. Nie chodzi o to, by wyrzucić ze swojego życia wszystko, co słodkie. Chodzi raczej o to, by zacząć jeść świadomie – bez automatyzmu, bez wewnętrznego przymusu, bez poczucia, że tylko czekolada potrafi nas uratować przed trudnym dniem.

Najczęstsze błędy, które wzmacniają ochotę na słodycze
Zbyt długie przerwy między posiłkami a podjadanie
Organizm nie lubi dramatycznych przerw w dostawie energii. Kiedy mijają godziny od ostatniego posiłku, a poziom glukozy we krwi spada jak kamień, ciało zaczyna szukać ratunku. I to nie w liściu sałaty – tylko w czymś, co zadziała szybko i skutecznie. Coś słodkiego. Coś, co w kilka minut podniesie poziom cukru i da ulgę.
Właśnie dlatego zbyt długie przerwy między posiłkami to jedna z głównych przyczyn nagłych napadów głodu na słodycze. Gdy mija 5–6 godzin bez jedzenia, wzrasta wydzielanie greliny – hormonu głodu – który popycha do szybkiego zaspokojenia potrzeby energetycznej. A słodkie przekąski stają się wtedy nie wyborem, ale koniecznością.
Staraj się jeść co 3-4 godziny, aby utrzymać stabilny poziom cukru i uniknąć huśtawki nastrojów, spadków energii i zachcianek na słodkie rzeczy. To jedna z najprostszych, a zarazem najskuteczniejszych zasad, które naprawdę pomagają utrzymać apetyt pod kontrolą.
Monotonna dieta pozbawiona błonnika i białka
Jadłospis, w którym królują białe pieczywo, makarony, gotowe produkty i uboga lista warzyw, działa jak wstęp do żywieniowego chaosu. Brakuje uczucia sytości, a po godzinie od posiłku znowu wraca głód – często konkretnie na coś słodkiego. Dlaczego? Bo organizm nie otrzymał tego, czego potrzebuje, by się nasycić i wyciszyć układ apetytu.
Błonnik i białko to duet, który działa jak kotwica. Błonnik spowalnia trawienie i pomaga utrzymać stabilny poziom glukozy we krwi, a białko zwiększa uczucie sytości, wpływając korzystnie na poziom greliny i innych hormonów regulujących łaknienie. Brak tych składników w diecie to otwarte zaproszenie dla zachcianek.
Warto włączyć do codziennego menu warzywa, rośliny strączkowe, orzechy, jajka, ryby, jogurty naturalne, kasze czy pełnoziarniste produkty zbożowe. Nie tylko zaspokoją głód fizyczny, ale też zmniejszą apetyt na słodkie przekąski, który często pojawia się, gdy organizm krzyczy: „daj mi coś konkretnego!”
Brak regularnego snu i regeneracji a łaknienie
Niewyspany organizm to głodny organizm. Brzmi jak slogan, ale jest czystą prawdą. Gdy śpisz zbyt krótko albo niespokojnie, poziom kortyzolu – hormonu stresu – rośnie, a w jego towarzystwie pojawia się zwiększony apetyt, zwłaszcza na węglowodany i cukry.
Jednocześnie spada poziom leptyny, hormonu sytości, a wzrasta grelina – ta, która nakręca głód. I nagle okazuje się, że po nieprzespanej nocy poranek zaczyna się od batonika, a dzień kończy się w kuchni, przed otwartą szufladą z przekąskami. Nie dlatego, że jesteś „słaby”, ale dlatego, że Twój układ hormonalny działa w trybie awaryjnym.
Regeneracja to nie luksus – to warunek równowagi. Sen, odpoczynek, momenty wyciszenia pomagają nie tylko uspokoić emocje, ale też fizycznie zmniejszają apetyt na słodycze. Bo wypoczęty mózg nie musi się ratować tabliczką czekolady.
Nadmierne restrykcje i „zakazane produkty” zwiększają chęć na słodkie
Paradoks polega na tym, że im bardziej próbujesz sobie czegoś zabronić, tym bardziej to kusi. „Nie jem słodyczy” brzmi jak deklaracja siły, ale często działa odwrotnie – uruchamia myślenie tylko o tym, czego niby „nie wolno”. A stąd już tylko krok do podjadania w ukryciu, napadów głodu i wyrzutów sumienia.
Nadmierne restrykcje często wynikają z przekonania, że żeby schudnąć, trzeba cierpieć. Ale organizm to nie maszynka do liczenia kalorii – to żywy system, który potrzebuje równowagi. Kiedy przez dłuższy czas nie dostaje słodkiego smaku, uruchamia mechanizm kompensacji. I wtedy wystarczy jedna kostka czekolady, żeby skończyć z pustym opakowaniem.
Nie chodzi o to, by jeść słodycze bez umiaru. Chodzi o to, by nie traktować ich jak wroga. Gdy słodki smak przestaje być zakazanym owocem, odzyskujesz nad nim kontrolę. A to właśnie kontrola – nie restrykcja – naprawdę pomaga zahamować apetyt na słodycze.
Jak opanować chęć na słodycze
Czasem to zaczyna się niewinnie – delikatna myśl, że coś by się zjadło, najlepiej coś słodkiego. Zanim się obejrzysz, w ręku masz batonika, ciastko albo całą tabliczkę czekolady, choć obiecywałeś sobie, że tym razem będzie inaczej. Dobra wiadomość? To da się zmienić. Ale nie przez zakazy czy kolejne restrykcyjne diety. Tylko przez zrozumienie, czego naprawdę potrzebuje Twój organizm i jak go wesprzeć, by chęć na słodkie nie rządziła każdym posiłkiem.
Stabilizacja poziomu cukru we krwi
Jednym z najprostszych, a jednocześnie najbardziej przeoczanych sposobów na zmniejszenie ochoty na słodycze jest zadbanie o stabilny poziom glukozy we krwi. Kiedy cukier we krwi leci w dół, pojawia się nagły głód, rozdrażnienie, spadek energii – i bardzo konkretna ochota na coś słodkiego. Organizm próbuje się ratować, a że słodycze działają błyskawicznie, sięgnięcie po nie staje się niemal automatyczne.
Aby temu zapobiec, warto zacząć od prostych nawyków: staraj się jeść co 3–4 godziny, nie omijaj śniadań, a każdy posiłek komponuj z dodatkiem białka, błonnika i tłuszczu. To trio hamuje apetyt na słodycze, spowalnia wchłanianie cukrów i pomaga utrzymać stabilny poziom cukru przez dłuższy czas. Unikaj przekąsek bogatych w cukry proste – zamiast tego sięgaj po produkty o niskim indeksie glikemicznym, jak pełnoziarniste płatki, strączki, warzywa i dobre tłuszcze.
To właśnie regularność, nie perfekcja, hamuje apetyt na słodkie.
Zaspokajanie potrzeb żywieniowych organizmu
Czasem to, co odbieramy jako ochotę na słodycze, to tak naprawdę cichy krzyk organizmu o pomoc. Niedobór chromu, magnezu, cynku czy witamin z grupy B może zwiększyć apetyt na słodki smak, bo te składniki biorą udział w regulacji poziomu cukru we krwi i metabolizmu węglowodanów. Organizm nie rozróżnia – po prostu domaga się energii. Ty czujesz to jako ochotę, a on – jako realną potrzebę.
Zanim sięgniesz po kolejnego batonika, zapytaj siebie: czy dziś piłeś wystarczająco dużo wody? Czy w posiłkach były warzywa, orzechy, strączki, dobrej jakości białko? Warto sięgać po produkty bogate w składniki odżywcze, bo dobrze odżywiony organizm nie szuka ratunku w podjadaniu słodyczy. A jeśli wiesz, że Twoja dieta jest uboga – rozważ suplementację, ale zawsze po konsultacji z dietetykiem lub lekarzem. Czasem kilka szklanek wody i zdrowszy jadłospis robią większą różnicę w zmniejszeniu ochoty na słodkie przekąski niż kolejna próba odchudzania.
Świadome jedzenie
Znasz ten moment, kiedy sięgasz po coś słodkiego i zanim zdążysz się zorientować, opakowanie jest puste? To nie głód – to automatyzm. I tu właśnie wkracza uważność.
Świadome jedzenie to praktyka, która pozwala rozpoznać, czy mamy ochotę, czy potrzebę. Czy to prawdziwy głód fizyczny, czy może zmęczenie, stres albo po prostu nuda. Zamiast działać na autopilocie, warto zatrzymać się i zapytać: czy to, co chcę zjeść, rzeczywiście zaspokoi moją potrzebę?
Techniki uważności – jak jedzenie bez rozpraszaczy, zwracanie uwagi na smak, konsystencję i sygnały z ciała – pomagają opanować chęć na słodycze. I co ważne – to nie jest sposób na „kontrolowanie” siebie, tylko na bycie bliżej siebie. Z czasem zjesz mniej, ale z większą satysfakcją. Bo nie chodzi o to, by przestać jeść słodycze. Chodzi o to, by zjeść je wtedy, kiedy naprawdę tego chcesz, a nie dlatego, że coś Cię popchnęło.
Budowanie zdrowych nawyków żywieniowych
Nie musisz od razu zmieniać wszystkiego. Wręcz przeciwnie – najtrwalsze zmiany zaczynają się od małych kroków. Zdrowe nawyki żywieniowe nie polegają na byciu idealnym, tylko na budowaniu rytuałów, które wspierają organizm każdego dnia.
Zamiast planować radykalne rewolucje, skup się na jednym działaniu – jedz śniadanie, dodaj warzywa do obiadu, zamień słodki napój na wodę. Małe zmiany, które powtarzasz codziennie, tworzą zdrową rutynę, która zmniejsza apetyt na słodkie bez wysiłku.
Ważne jest też, by nie traktować słodyczy jako nagrody czy pocieszenia. Gdy uczysz się, że przyjemność i odpoczynek nie muszą oznaczać czekolady, zyskujesz nową przestrzeń do dbania o siebie – bardziej świadomie i mniej impulsywnie.
Zdrowsze alternatywy dla słodyczy
Czasem naprawdę mamy ochotę na słodki smak – i to w porządku. Tylko niech to będzie wybór, a nie przymus. Dobrym rozwiązaniem są alternatywy, które nie tylko smakują, ale też wspierają organizm.
Warto włączyć do jadłospisu świeże owoce – nie tylko słodkie, ale też pełne błonnika, witamin i wody, która pomaga zaspokoić apetyt. Dobrym pomysłem są także domowe przekąski: kulki mocy z daktyli i orzechów, jogurt z owocami i nasionami chia, gorzka czekolada z migdałami, pieczone jabłka z cynamonem.
Jeśli chcesz ograniczyć podjadanie, trzymaj słodkie przekąski poza zasięgiem wzroku, a w lodówce miej gotowe zdrowsze opcje. Nie po to, żeby się „oszukiwać”, ale żeby dać sobie wybór. Bo kiedy masz w zasięgu ręki coś, co naprawdę odżywia – przestajesz potrzebować tego, co tylko chwilowo zaspokaja. A to najlepszy sposób, by naprawdę opanować chęć na słodycze.

Jak pracować z emocjami bez sięgania po cukier
Nie zawsze, gdy mamy ochotę na coś słodkiego, chodzi o głód. Często chodzi o coś zupełnie innego – potrzebę ulgi, pocieszenia, chwilowego zatrzymania. Słodycze mogą działać jak plaster na duszę, ale to tylko powierzchowne ukojenie. Głębiej są emocje, które domagają się uwagi. I właśnie od nich warto zacząć, jeśli naprawdę chcesz zmniejszyć apetyt na słodycze.
Rozpoznawanie emocji i potrzeb stojących za zachcianką
W pierwszej chwili wszystko wydaje się proste: mam ochotę na słodkie – zjem coś słodkiego. Ale ta ochota bardzo często nie pochodzi z brzucha, tylko z głowy i serca. Może to stres po pracy, może uczucie samotności, a może po prostu zmęczenie, które organizm próbuje złagodzić szybkim strzałem dopaminy.
Zanim sięgniesz po kolejną przekąskę, zatrzymaj się. Zadaj sobie pytanie: Co naprawdę teraz czuję? Czego mi brakuje? Może nie chodzi o jedzenie, tylko o chwilę odpoczynku, rozmowę, spacer albo zwykłe „odpuszczenie sobie”. Kiedy uczysz się rozróżniać głód emocjonalny od fizycznego, zyskujesz realny wpływ na to, co, kiedy i dlaczego jesz. I to właśnie wtedy apetyt na słodycze przestaje Cię zaskakiwać i rządzić Twoim dniem.
Techniki relaksacyjne i oddechowe
Organizm, który żyje w napięciu, szuka szybkiej ulgi. A nic nie działa szybciej niż coś słodkiego. Dlatego tak wiele osób sięga po słodycze w chwilach stresu. Ale ciało można wyciszyć inaczej – bez czekolady.
Proste techniki oddechowe – jak głęboki oddech przez nos i powolne wypuszczanie powietrza ustami – potrafią zdziałać cuda. Wystarczy minuta świadomego oddychania, żeby uspokoić układ nerwowy, obniżyć poziom kortyzolu i zredukować napięcie, które często maskujemy jedzeniem.
Relaks to nie fanaberia. To element profilaktyki, który realnie hamuje apetyt na słodycze. A jeśli uda się wypracować codzienny rytuał – krótka medytacja, kilka minut rozciągania, cicha muzyka – organizm przestaje potrzebować cukru jako narzędzia do radzenia sobie z napięciem. Bo już ma swoje inne sposoby.
Tworzenie „listy wsparcia” zamiast tabliczki czekolady
Wypracowanie alternatyw dla słodyczy nie musi oznaczać sięgania po marchewkę, kiedy masz zły dzień. Chodzi o stworzenie własnej „listy wsparcia” – rzeczy, które naprawdę Cię karmią, ale niekoniecznie są jadalne.
Może to być telefon do kogoś bliskiego. Ciepły prysznic. Ulubiona książka, podcast albo odcinek serialu, który rozśmiesza Cię do łez. Krótki spacer, zapach świecy, chwila z muzyką. Wszystko, co działa na Twoje zmysły tak, jak działa tabliczka czekolady – ale zostawia Cię bez wyrzutów sumienia i ciężaru na żołądku.
Zapisz te rzeczy. Miej je pod ręką. Bo w chwili kryzysu trudno improwizować – łatwiej sięgnąć po to, co znajome. A jeśli to znajome będzie zdrowsze niż słodycze, zaczynasz budować nowe nawyki, które zmniejszają łaknienie i wspierają emocje, zamiast je zagłuszać.
Znaczenie aktywności fizycznej w regulacji nastroju
Nie chodzi o siłownię ani codzienne bieganie. Chodzi o ruch – taki, jaki lubisz. Spacery, taniec w kuchni, joga o poranku, a nawet 10 minut rozciągania wieczorem. Ciało, które się porusza, uwalnia endorfiny – naturalne substancje poprawiające nastrój.
Regularna aktywność fizyczna nie tylko zmniejsza apetyt na słodkie, ale też pomaga regulować poziom glukozy we krwi i zmniejsza spadki energii, które prowokują do sięgania po cukier. Działa też na poziomie emocjonalnym – obniża poziom stresu, pomaga wyrzucić z siebie napięcie, a czasem po prostu odciąga myśli od jedzenia.
Warto znaleźć taki ruch, który naprawdę sprawia przyjemność. Bo jeśli coś cieszy – staje się nawykiem. A aktywność, która daje radość, skuteczniej hamuje apetyt na słodycze niż jakakolwiek dieta.
Podsumowanie
Chęć na słodycze może mieć różne twarze – raz pojawia się nagle, jak impuls; innym razem wraca codziennie o tej samej porze, jak dobrze znany gość. Ale bez względu na to, jak wygląda u Ciebie, jedno jest pewne: to nie jest coś, z czym trzeba walczyć. To coś, z czym można pracować – skutecznie, krok po kroku, z uważnością i troską.
Słodycze często są tylko odpowiedzią – na zmęczenie, emocje, brak snu, stres albo niedobory. Kiedy zaczynasz rozumieć, co tak naprawdę stoi za tą ochotą, nie musisz już z nią walczyć. Zamiast tego możesz zatroszczyć się o swoje potrzeby inaczej – łagodnie, mądrze, z większą bliskością do siebie.
I to właśnie ta bliskość do siebie hamuje apetyt na słodycze skuteczniej niż jakakolwiek zakazana lista.
Bibliografia
https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC7399671
https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC4189179
https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC7019570
https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC6186388
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/30791346