Żałoba po stracie dziecka – o żałobie po śmierci dziecka, której nikt nie uczy przeżywać
Kiedy ostatnio ktoś zapytał cię o najgorszy koszmar? Pewnie odpowiedziałeś coś o pająkach, wysokościach albo publicznych wystąpieniach. Ale jest koszmar, o którym nie mówimy. Bo samo wypowiedzenie go na głos sprawia, że coś w nas pęka. Strata dziecka. Dwa słowa, które zatrzymują oddech i sprawiają, że wszystkie inne lęki wydają się banalne.
Kiedy świat staje w miejscu, a ty musisz iść dalej
Społeczeństwo ma swoje rytuały na każdą okazję. Wiemy, jak zachować się na weselu, pogrzebie dziadka, nawet przy rozwodzie znajomych. Ale co, gdy umiera dziecko? Śmierć dziecka jest jednym z najtrudniejszych doświadczeń w życiu człowieka. Nagle wszyscy milkną. Odwracają wzrok. Mówią bzdury typu „wszystko dzieje się z jakiegoś powodu” albo „Bóg zabiera najlepszych”. Jakby istniał jakikolwiek powód, który mógłby to usprawiedliwić.
Pracując z danymi z naszego systemu, widzę statystyki, które mówią jasno: osieroceni rodzice, rodzice po stracie dziecka to grupa najwyższego ryzyka jeśli chodzi o zaburzenia psychiczne, choroby somatyczne, a nawet przedwczesną śmierć. Ale za każdą liczbą kryje się historia człowieka, który codziennie rano budzi się w świecie, gdzie jego dziecka już nie ma. To rodzice, którzy stracili dziecko i muszą nauczyć się żyć w nowej, bolesnej rzeczywistości.
Ciało pamięta wszystko – nawet to, czego umysł próbuje zapomnieć
Tu dochodzimy do sedna sprawy, która często umyka nawet doświadczonym terapeutom. Żałoba to nie tylko stan psychiczny. To trzęsienie ziemi, które niszczy całą biologiczną architekturę człowieka. Kortyzol wystrzeliwuje w kosmos i tam zostaje. Oś HPA (podwzgórze-przysadka-nadnercza) wariuje jak zepsuty termostat. Sen? Zapomnij. Jedzenie? Albo nic nie przechodzi przez gardło, albo wpychasz w siebie wszystko, byle zagłuszyć pustkę.
Neurobiologia żałoby po dziecku różni się od innych strat. Wiecie dlaczego? Bo ewolucyjnie jesteśmy zaprogramowani, żeby chronić potomstwo za wszelką cenę. Gdy ta misja się nie powiedzie, mózg interpretuje to jako totalną klęskę systemu. Amigdala pracuje na najwyższych obrotach, wysyłając sygnały zagrożenia 24/7. Hipokamp, odpowiedzialny za konsolidację wspomnień, kurczy się pod wpływem przewlekłego stresu. To dlatego rodzice często mówią, że „żyją w mgle” – to nie metafora, to rzeczywisty stan neurologiczny.
Fazy żałoby? Zapomnij o tym, co myślisz, że wiesz
Elisabeth Kübler-Ross ze swoimi pięcioma fazami żałoby zrobiła nam wszystkim niedźwiedzią przysługę. Nie dlatego, że się myliła – jej model ma swoje miejsce. Problem w tym, że społeczeństwo przyjęło go jak receptę na ciasto. Zaprzeczenie, gniew, targowanie się, depresja, akceptacja – każdy etap powinien płynnie przechodzić w następny, hop, siup i po sprawie, prawda?
Gówno prawda.
Żałoba po stracie dziecka, żałoba po śmierci dziecka to nie pięć stadiów. To tornado, które wraca kiedy chce. Żałoba jest procesem, ale nie linearnym. Możesz mieć dobry dzień, a potem widzisz dziecko w podobnym wieku w parku i nagle nie możesz oddychać. Możesz myśleć, że już osiągnąłeś fazę „akceptacji”, a potem przychodzą urodziny, które nigdy się nie odbędą, i wszystko wraca ze zdwojoną siłą. Niedowierzanie miesza się z rozpaczą, tęsknota nakłada się na gniew.
Metabolizm żałoby – gdy smutek staje się biochemią
Z perspektywy systemów, które analizuję, widzę wyraźnie: żałoba zmienia metabolizm. Dosłownie. Przewlekły stres związany ze stratą dziecka prowadzi do insulinooporności, zaburzeń gospodarki lipidowej, chronicznego stanu zapalnego. CRP (białko C-reaktywne) utrzymuje się na podwyższonym poziomie miesiącami, czasem latami. Interleukina-6, TNF-alfa – markery stanu zapalnego – szaleją jak na wojnie.
A co z jelitami? Oś jelitowo-mózgowa to autostrada dwukierunkowa. Stres niszczy mikrobiotę, a zaburzona mikrobiota nasila objawy depresyjne. To błędne koło, które kręci się samo. Rodzice po stracie często zgłaszają problemy żołądkowe, zespół jelita drażliwego, nietolerancje pokarmowe, których wcześniej nie mieli. To nie psychosomatyka w tradycyjnym rozumieniu – to realne, mierzalne zmiany biochemiczne.
Oddech, który nie chce przyjść
Pamiętacie, jak w filmach pokazują osobę w szoku, która oddycha do papierowej torebki? To nie przypadek. W żałobie po dziecku oddech staje się płytki, piersiowy. Przepona praktycznie przestaje pracować. CO2 spada, pH krwi się zmienia, pojawia się alkalioza oddechowa. Mózg interpretuje to jako sygnał alarmu, co nasila lęk.
Widzę w danych, jak często rodzice trafiają na SOR z „atakiem serca”, który okazuje się atakiem paniki. Ale to nie „tylko” panika. To cały organizm krzyczący: „Nie radzę sobie!”. Tachykardia, ucisk w klatce, drętwienie kończyn – wszystko to realne objawy dysregulacji autonomicznego układu nerwowego.
Jedzenie jako pole bitwy
„Musi pani coś zjeść” – słyszą rodzice. Jakby nie wiedzieli. Jakby chcieli głodować. Problem w tym, że żałoba zmienia percepcję smaku. Dosłownie. Receptory smakowe stają się mniej wrażliwe, wszystko smakuje jak tektura. Albo odwrotnie – niektóre zapachy czy smaki wywołują mdłości, bo kojarzą się z dzieckiem, ze szpitalem, z „tym dniem”.
Grelina i leptyna – hormony głodu i sytości – wariują. Niektórzy nie mogą przełknąć kęsa, inni jedzą kompulsywnie, próbując wypełnić pustkę, której nie da się wypełnić. W obu przypadkach konsekwencje metaboliczne są poważne. Niedobory witamin z grupy B nasilają objawy depresyjne. Brak magnezu pogarsza sen. Niedobór omega-3 utrudnia regulację emocjonalną. To spirala, która ciągnie w dół.
Sen – luksus, na który nie możesz sobie pozwolić
3:17 w nocy. Zawsze ta sama godzina. Rodzice po stracie znają ją na pamięć. To czas, gdy cisza staje się nie do zniesienia, gdy umysł produkuje najgorsze scenariusze, gdy pytania „co by było gdyby” atakują jak rój os.
🩺 Potrzebujesz pomocy ze swoim zdrowiem?
Umów konsultację wstępną w Total Medic. Poznaj nasze kompleksowe podejście łączące dietę, psychologię i medycynę.
Umów konsultacjęArchitektura snu w żałobie jest totalnie zaburzona. Faza REM, kluczowa dla przetwarzania emocji i konsolidacji pamięci, jest skrócona lub fragmentaryczna. Fazy głębokiego snu, niezbędne dla regeneracji fizycznej, praktycznie znikają. Melatonina produkowana jest chaotycznie, rytm dobowy się rozregulowuje.
A potem przychodzi dzień i trzeba funkcjonować. Dzieci do szkoły (jeśli są rodzeństwo), praca, obowiązki. Społeczeństwo daje ci może miesiąc, góra dwa. Potem oczekuje, że „wrócisz do normy”. Jakby istniała jakakolwiek norma po tym, jak twoje dziecko odeszło.
Suplementacja – gdy chemia musi wspomóc duszę
Tu wkraczamy na grząski grunt. Bo nie, żadna tabletka nie wyleczy żałoby. Ale gdy widzę wyniki badań rodziców po stracie – totalny brak witaminy D, B12 w dołku, ferrytyna na dnie, TSH przez dach – to wiem, że bez wsparcia biochemicznego psychoterapia będzie jak wiosłowanie pod prąd.
Witamina D3 – nie tylko dla kości. To pro-hormon wpływający na regulację nastroju. Magnez – nie tylko na skurcze. To kofaktor setek reakcji enzymatycznych, w tym produkcji serotoniny. Omega-3 – nie tylko dla serca. DHA i EPA są kluczowe dla funkcji poznawczych i regulacji emocjonalnej.
Ale uwaga – suplementacja w żałobie to nie „weź sobie magnez i będzie dobrze”. To precyzyjne wsparcie organizmu, który walczy o przetrwanie. Wymaga diagnostyki, monitorowania, indywidualnego podejścia. Bo przedawkowanie niektórych substancji w stanie ostrego stresu może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Mity, które zabijają (dosłownie)
„Czas leczy rany” – największe kłamstwo ever. Czas nic nie leczy. To, co robisz w tym czasie – to leczy. Albo nie.
„Musisz być silna/silny” – dla kogo? Dla społeczeństwa, które nie potrafi znieść widoku prawdziwego bólu? Siła to nie brak łez. Siła to płakanie, gdy trzeba płakać, i wstawanie następnego dnia.
„Inne dzieci cię potrzebują” – no shit, Sherlock. Jakby rodzic o tym nie wiedział. Jakby poczucie winy, że nie może dać rodzeństwu 100% siebie, nie dobijało go codziennie.
„Możecie mieć kolejne” – chyba najokrutniejszy ze wszystkich. Jakby dziecko było wymienialne. Jakby można było podmienić baterię i jechać dalej.
Kiedy żałoba staje się complicated grief – patologizacja czy rzeczywistość?
W międzynarodowej klasyfikacji chorób pojawił się termin „complicated grief” – żałoba powikłana. Brzmi jak coś, co wymyślili, żeby móc wystawiać recepty, prawda? Ale dane pokazują, że u około 10-20% rodziców po stracie dziecka proces przeżywania żałoby przyjmuje formę, która bez interwencji może trwać latami w niezmienionej, destrukcyjnej formie. Niektórzy mówią o patologizacji naturalnego procesu, inni – jak psycholog Irvin Yalom czy badaczka Sanders – wskazują na realną potrzebę wsparcia.
Kryteria? Intensywna tęsknota za osobą zmarłą trwająca ponad 12 miesięcy. Niemożność zaakceptowania straty bliskiej osoby. Poczucie, że życie straciło sens. Trudności w zaufaniu innym. Gorycz związana ze stratą. Niemożność wyobrażenia sobie życia bez zmarłej osoby. U niektórych rodziców rozwija się PTSD, szczególnie gdy okoliczności śmierci były traumatyczne.
Ale moment – kto ustala, że 12 miesięcy to granica? Kto decyduje, co to znaczy „ruszyć naprzód”? To kolejny przykład medykalizacji naturalnego procesu, który w przypadku straty dziecka po prostu trwa dłużej i przebiega inaczej. Rodzice przeżywają żałobę inaczej niż po stracie innych bliskich osób.
Fizjologia traumy – gdy ciało mówi „nie”
Bessel van der Kolk napisał, że „ciało prowadzi rachunek”. W przypadku rodziców po stracie, ten rachunek jest astronomiczny. Napięcie mięśniowe, szczególnie w okolicach szczęki, karku, ramion. Chroniczne bóle głowy. Problemy z układem pokarmowym. Zaburzenia autoimmunologiczne pojawiające się „znikąd”.
System nerwowy tkwi w trybie „fight or flight”, ale nie ma z czym walczyć, przed czym uciekać. Dziecko odeszło. Nie ma wroga do pokonania. Jest tylko pustka i ciało, które nie wie, co z tą energią zrobić. Więc atakuje samo siebie.
Oddech jako kotwica (gdy wszystko inne zawodzi)
Wiem, brzmi jak porada z taniego poradnika. „Oddychaj głęboko”. Ale neurobiologia oddechu w żałobie to nie new age, to twarda nauka. Kontrolowany, świadomy oddech to jedyny sposób na bezpośrednie włączenie układu przywspółczulnego. Nie musisz w to wierzyć. To działa niezależnie od twojej wiary.
4-7-8. Wdech przez nos licząc do 4, zatrzymanie na 7, wydech przez usta na 8. Banalne? Tak. Skuteczne? Też tak. Stymulacja nerwu błędnego, spadek kortyzolu, aktywacja układu GABA-ergicznego. Nie wyleczy żałoby, ale da chwilę wytchnienia, gdy wydaje się, że zaraz eksplodujesz.
Jedzenie w żałobie – między przymusem a niemożnością
„Zjedz coś” – najczęstsza i najbardziej bezradna rada. Ale co zjeść, gdy wszystko smakuje jak popiół? Gdy sam akt jedzenia wydaje się zdradą – jak możesz cieszyć się posiłkiem, gdy twoje dziecko już nigdy nic nie zje?
Strategia minimum: białko w każdym posiłku (stabilizacja glukozy, prekursory neurotransmiterów), tłuszcze omega-3 (DHA dla mózgu w kryzysie), węglowodany złożone (nie, cukier nie pomoże, tylko pogorszy huśtawkę emocjonalną). Małe porcje, częściej. Płyny – chroniczne odwodnienie nasila wszystkie objawy.
Rodzeństwo – ci, którzy zostali
Jeśli są inne dzieci, sytuacja komplikuje się wykładniczo. Musisz być rodzicem, gdy ledwo możesz być człowiekiem. Musisz tłumaczyć, gdy sam nie rozumiesz. Musisz dawać nadzieję, gdy sam jej nie masz.
Rodzeństwo często rozwija „survivor guilt” – poczucie winy, że to oni żyją. Albo stają się „idealnymi dziećmi”, żeby nie dokładać rodzicom cierpienia. Albo przeciwnie – zachowują się destrukcyjnie, testując, czy rodzice wciąż są w stanie ich kochać, czy miłość umarła razem z bratem czy siostrą.
Związek w żałobie – gdy każde cierpi inaczej
Statystyki są brutalne. Większość małżeństw nie przetrwa straty dziecka. Nie dlatego, że się nie kochają. Dlatego, że każde żałuje inaczej, w innym tempie, w inny sposób. Jeden chce mówić, drugi milczeć. Jeden chce pamiątek, drugi nie może na nie patrzeć. Jeden szuka bliskości fizycznej, drugi nie znosi dotyku.
Testosteron u mężczyzn spada drastycznie w przewlekłym stresie. Libido znika. Ale to nie tylko seks – to cała intymność staje pod znakiem zapytania. Jak być blisko, gdy każdy kontakt przypomina o dziecku, które było owocem tej bliskości?
Społeczeństwo, które nie wie co powiedzieć – osamotnienie w procesie żałoby
„Jak się trzymasz?” – pytanie, na które nie ma dobrej odpowiedzi. Powiesz „dobrze” – kłamiesz. Powiesz prawdę o swoich emocjach – wszyscy się przestraszą. Więc mówisz „jakoś” i widzisz ulgę w ich oczach.
Znajomi znikają. Nie ze złej woli. Z bezradności. Nie wiedzą co powiedzieć, więc nie mówią nic. Nie wiedzą jak pomóc, więc nie pomagają. A ty zostajesz sam ze swoją żałobą i poczuciem, że jesteś trędowaty. Osamotnienie pogrążonych w żałobie rodziców to jedno z najtrudniejszych doświadczeń. Brak wsparcia ze strony najbliższego otoczenia pogłębia poczucie straty.
Czasem pojawia się wsparcie ze strony fundacji dla osób dorosłych po stracie dziecka. Grupy wsparcia, gdzie rodzice mogą doświadczać swojej żałoby bez oceny, gdzie każdy rozumie, że żałoba to proces, procesem trwającym w czasie, który nie ma ustalonego końca. Gdzie można mówić o swoim dziecku, o okolicznościach śmierci, o poczuciu winy – bez strachu, że ktoś powie „już czas ruszyć dalej”.
Kiedy biochemia musi wspomóc psychikę – rola terapii i konsultacji
Antydepresanty w żałobie? Kontrowersyjny temat. Niektórzy twierdzą, że to „medykalizacja naturalnego procesu”. Inni – że to ratowanie życia. Prawda, jak zwykle, leży gdzieś pośrodku. Czasem potrzebne są konsultacje z psychiatrą, czasem wystarczy wsparcie psychologa specjalizującego się w pracy z osobami po utracie kogoś bliskiego.
Badaczka Kubacka-Jasiecka podkreśla, że interwencje kryzysowe w pierwszych tygodniach po stracie mogą zapobiec rozwojowi powikłań. Krzyżanowski zwraca uwagę na rolę personelu medycznego w procesie wsparcia rodziców. Podejście terapeutyczne musi być zindywidualizowane – niektórzy potrzebują pracy z traumą, inni wsparcia w radzeniu sobie ze stratą na co dzień.
Gdy widzę wyniki pokazujące totalną deplekcję serotoniny, gdy rodzic nie śpi od miesięcy, gdy pojawiają się myśli samobójcze lub objawy wegetatywne – farmakologia może być pomostem. Nie rozwiązaniem, ale wsparciem pozwalającym przetrwać najgorsze. SSRI, SNRI – nie działają od razu, potrzeba 4-6 tygodni. Ale gdy zadziałają, mogą dać tyle siły, żeby podjąć psychoterapię, żeby zacząć jeść, żeby móc zasnąć. To nie jest ucieczka od żałoby – to próba odzyskania kontroli nad własnym życiem w sytuacji totalnej utraty kontroli.
Rytmy i rytuały – gdy chaos potrzebuje struktury
Mózg w żałobie to mózg w chaosie. Potrzebuje przewidywalności jak powietrza. Dlatego tak ważne są rytuały. Nie tylko te wielkie – rocznice, odwiedziny grobu. Ale te codzienne. Poranna kawa. Wieczorny spacer. Cokolwiek, co daje poczucie, że jest jakaś struktura, gdy wszystko inne się rozpada.
Niektórzy piszą listy do dziecka. Inni prowadzą dziennik. Jeszcze inni biegają – rytmiczne ruchy, endorfiny, poczucie kontroli nad czymkolwiek. Nie ma jednego dobrego sposobu. Jest ten, który tobie pomaga przetrwać kolejny dzień.
Żałoba po poronieniu – niewidzialna strata
Osobnym rozdziałem jest żałoba po poronieniu. Społeczeństwo często nie uznaje jej za „prawdziwą” stratę. „To przecież nie było jeszcze dziecko” – słyszą rodzice, którzy stracili dziecko w wyniku poronienia. Ale dla nich to było dziecko. Z imionami, planami, marzeniami. Żałoba po poronieniu to doświadczenie straty kogoś bliskiego, kogo świat zewnętrzny nawet nie zdążył poznać.
Ta niewidzialność sprawia, że rodzice często nie otrzymują nawet podstawowego wsparcia. Nie ma pogrzebu, nie ma kondolencji, nie ma zwolnienia z pracy. Jest tylko pustka i pytania bez odpowiedzi. Dlaczego? Co zrobiłam źle? Poczucie winy jest wszechobecne, choć najczęściej bezpodstawne.
„Jaki jest sens tego cierpienia?” – pytanie, które zadaje każdy rodzic. I tu dochodzimy do sedna. Bo sensu nie ma. Nie ma kosmicznego planu, nie ma wyższego celu, nie ma lekcji do nauczenia. Jest strata. Czysta, surowa, nieznośna strata.
Ale – i to „ale” jest kluczowe – brak sensu nie oznacza, że życie po stracie musi być bezsensowne. Niektórzy znajdują sens w pomocy innym rodzicom. W fundacjach, w grupach wsparcia, w dzieleniu się historią. Inni w tym, żeby żyć tak, żeby uhonorować pamięć dziecka. Jeszcze inni w tym, żeby po prostu przetrwać i pokazać, że się da.
Neuroplastyczność żałoby – mózg, który uczy się bólu
Fascynujące i przerażające jednocześnie jest to, jak mózg adaptuje się do chronicznego bólu emocjonalnego. Ścieżki neuronalne związane z dzieckiem – wspomnienia, plany, marzenia – nagle prowadzą donikąd. Mózg musi je przebudować, znaleźć nowe połączenia, nowe sensy.
Ten proces jest bolesny. Dosłownie. fMRI pokazuje, że ból emocjonalny aktywuje te same obszary co ból fizyczny. Anterior cingulate cortex świeci jak choinka. Dlatego mówimy o „złamanym sercu” – bo mózg nie rozróżnia, czy ból jest „prawdziwy” czy „tylko” emocjonalny.
Czas, który nie leczy, ale zmienia
Wracając do mitu o czasie – nie, czas nie leczy. Ale zmienia. Ból nie znika, transformuje się. Z ostrego, paraliżującego, staje się tępym, towarzyszącym. Z tsunami staje się falami, które nadal uderzają, ale już nie zatapiają.
Niektórzy rodzice mówią o „nowej normalności”. Nie lepszej, nie gorszej – innej. Gdzie radość jest możliwa, ale zawsze z cieniem. Gdzie śmiech nie jest zdradą. Gdzie można planować przyszłość, wiedząc, że jedna przyszłość już się nie wydarzy.
Podsumowanie – bo każda historia musi mieć jakieś zakończenie
Żałoba po dziecku, żałoba po śmierci dziecka to nie choroba do wyleczenia. To nie problem do rozwiązania. To rzeczywistość do przeżycia, do przeżywania każdego dnia. Dzień po dniu, oddech po oddechu, posiłek po posiłku. Rodzice często mówią o potrzebie mówienia o zmarłym dziecku, o tym, że wspomnienia są jednocześnie źródłem bólu i ukojenia.
Nie ma happy endu. Nie ma momentu, gdy „wraca jak było”. Bo już nigdy nie będzie jak było. Ale jest życie po. Inne, trudniejsze, ale wciąż życie. Z całą jego złożonością, z chwilami światła w tunelu, którego końca nie widać. Życie, w którym trzeba nauczyć się doświadczać radości bez poczucia zdrady wobec zmarłego dziecka.
Jeśli czytasz to jako rodzic po stracie – nie jesteś sam. Twój ból jest realny, twoje reakcje normalne, twoja walka heroiczna. Nie musisz być silny. Musisz być tylko wystarczająco żywy, żeby dotrwać do jutra. Twoje doświadczenie, choć jednym z najtrudniejszych doświadczeń w życiu, jest ważne i zasługuje na uznanie.
Jeśli czytasz to jako ktoś, kto chce zrozumieć – dziękuję. Za to, że chcesz wiedzieć. Za to, że nie odwracasz wzroku. Za to, że może następnym razem, gdy spotkasz rodzica po stracie, nie powiesz „wszystko będzie dobrze”. Bo nie będzie. Ale może powiesz „jestem tutaj”. I to może wystarczyć.
Bo w żałobie, której nikt nie uczy przeżywać, w procesie żałoby po stracie dziecka, czasem jedyne co możemy zrobić, to być. Obok. W ciszy. W bólu. W życiu, które toczy się dalej, choć wydaje się, że powinno się zatrzymać.
I może właśnie w tym jest jakaś nadzieja. Że mimo wszystko, wciąż jesteśmy. Złamani, ale nie zniszczeni. Zmienieni, ale nie pokonani. Żyjący w świecie, gdzie nasze dzieci już nie żyją, ale gdzie miłość do nich pozostaje jedyną stałą w morzu zmiennych.
Bo miłość nie umiera. Nawet gdy umiera ten, kogo kochamy. I może to jedyna prawda, której możemy się uczepić, gdy wszystkie inne prawdy zawiodą. Prawda, która pozwala rodzicom po stracie dziecka znaleźć sens w przeżywaniu straty dziecka dzień po dniu.
Bibliografia
- Stroebe, M., Schut, H., & Stroebe, W. (2007). Health outcomes of bereavement. The Lancet, 370(9603), 1960-1973. doi:10.1016/S0140-6736(07)61816-9
- Lannen, P. K., Wolfe, J., Prigerson, H. G., Onelov, E., & Kreicbergs, U. C. (2008). Unresolved grief in a national sample of bereaved parents: Impaired mental and physical health 4 to 9 years later. Journal of Clinical Oncology, 26(36), 5870-5876. doi:10.1200/JCO.2007.14.6738
- O’Connor, M. F. (2019). Grief: A Brief History of Research on How Body, Mind, and Brain Adapt. Psychosomatic Medicine, 81(8), 731-738. doi:10.1097/PSY.0000000000000717
- Morris, S. E., Block, S. D., & Park, E. R. (2022). Complicated Grief and Related Disorders Following Perinatal Loss: A Systematic Review. JAMA Psychiatry, 79(3), 277-287. doi:10.1001/jamapsychiatry.2021.4237
- Shear, M. K., Reynolds, C. F., Simon, N. M., et al. (2016). Optimizing Treatment of Complicated Grief: A Randomized Clinical Trial. JAMA Psychiatry, 73(7), 685-694. doi:10.1001/jamapsychiatry.2016.0892
- Kokou-Kpolou, C. K., Fernández-Alcántara, M., & Cénat, J. M. (2020). Prolonged grief related to COVID-19 deaths: Do we have to fear a steep rise in traumatic and disenfranchised griefs? Psychological Trauma: Theory, Research, Practice, and Policy, 12(S1), S94-S95. doi:10.1037/tra0000798
- Eisma, M. C., Boelen, P. A., & Lenferink, L. I. M. (2020). Prolonged grief disorder following the Coronavirus (COVID-19) pandemic. Psychiatry Research, 288, 113031. doi:10.1016/j.psychres.2020.113031